Laweta wjechała w nocy w budynek; zakład szewski zniszczony, czternaście osób ewakuowanych (opis)
Do wypadku doszło ok. godziny 3. Laweta — jak ustaliła PAP — najpewniej omijała leżącą na drodze oponę dużych rozmiarów. Kierowca stracił panowanie nad autem i uderzył w dwukondygnacyjny budynek. To obiekt, który powstał jeszcze przed I wojną światową, "perełka" architektoniczna w tej okolicy, jak mówią mieszkańcy.
W zakładzie szewskim, w który wjechało auto, na szczęście o tej godzinie nikogo nie było. Konieczna była natomiast ewakuacja osób z pierwszego piętra, mieszkających nad dwoma zakładami usługowymi.
"Na szczęście kierowcy lawety nic się nie stało. Z budynku ewakuowano czternaście osób. Żadna z nich nie została poszkodowana. Pojazd został wyciągnięty z tego domu, a dom podstemplowany. Decyzją nadzoru budowlanego cały obiekt został wyłączony z użytkowania do czasu dalszej ekspertyzy" - powiedziała mł. bryg. Aleksandra Starowicz, rzecznik prasowa toruńskiej Straży Pożarnej w Toruniu.
Na miejscu reporter PAP rozmawiał m.in. z zarządcą budynku.
"Ok. godzino 10 na miejscu ma się pojawić nadzór budowlany. Czekamy, co oni powiedzą. Na pewno trzeba będzie zrobić ekspertyzę i ustalić, co trzeba naprawić, aby mieszkańcy mogli wrócić do swoich mieszkań" - powiedziała PAP zarządca budynku ze Zrzeszenia Właścicieli i Zarządców Domów przy ul. Mostowej.
W budynku znajduje się dziewięć lokali mieszkalnych. Na dole są dwa punkty usługowe — szewc oraz sprzedaż kominków.
"Mamy nadzieję, że druga strona nie jest naruszona i będzie tylko trzeba zrobić stropy z lewej strony" - dodała zarządca budynku.
Na miejscu cały czas pracuje policja, która zabezpiecza teren przed budynkiem. Ten znajduje się kilka metrów od dwupasmowej, ruchliwej drogi.
Rzecznik prasowa toruńskiego magistratu Malwina Jeżewska przekazała PAP, że w nocy na miejsce został podstawiony autobus, jako chwilowe rozwiązanie, żeby wszyscy potrzebujący pomocy mogli się ogrzać.
"Miasto zapewniło nocleg sześciu osobom. Pozostali sami znaleźli schronienie np. u rodzin. Matka z trójką dzieci trafiły do hostelu, dwóch mężczyzn do schroniska" - wskazała Jeżewska.
Dodała, że służby zabezpieczyły budynek, a obecnie trwają ekspertyzy. Budynek jest własnością prywatną.
Reporter PAP rozmawiał na miejscu z szewcem, którego zakład został poważnie uszkodzony.
"Jestem w lekkim szoku. Dotarłem tutaj niedawno. Nie mogę wejść do środka. Tam są buty moich klientów do odbioru. Nie wiem, kiedy to wszystko zostanie wyremontowane. To auto wbiło się dokładnie w mój zakład. Ta sytuacja to dla mnie straty, pytanie tylko, jak duże" - powiedział szewc.
Miejsce, gdzie doszło do wypadku, jest dość ciemne. W nocy w Toruniu było bardzo wilgotno, była mgła. Najprawdopodobniej jednak zdarzenie było nieszczęśliwym wypadkiem, gdyż kierowca lawety próbował ratować się przed uderzeniem w dużą oponę leżącą na jezdni. Ta mogła wypaść np. z tira. Taka opona leżała we wtorek rano na chodniku przed budynkiem. (PAP)
autor: Tomasz Więcławski
twi/ maak/