NOCLEGI
ROZKŁADY
22 kwiecień 2011
Dach nad Motoareną już skończony
fot. Jeszcze kilka dni temu na Motoarenie było ok. 80 robotników, dziś dach jest już gotowy.
Zaprojektowanie i wykonanie zadania pn. „Rozbudowa zadaszenia stadionu żużlowego w Toruniu” kosztowało miasto co najmniej 10 856 658, 39 zł brutto. Niestety nie ma pewności, czy była to udana inwestycja.
REKLAMA
Dwa głosy zadecydowały
Budowa dachu nad torem żużlowym na Motoarenie to inicjatywa prezydenta miasta Torunia Michała Zaleskiego. Inwestycja od początku budziła spore wątpliwości, ale 29 kwietnia 2010 roku, podczas Sesji Rady Miasta dwoma głosami zadecydowano o realizacji inwestycji. W tym samym momencie z budżetu miasta zniknęło aż ponad 10 mln zł. Dzisiaj możemy ocenić, czy było warto.
Względnie atrakcyjna cena
Do przetargu na budowę dachu nad Motoareną stanęły inowrocławski Alstal oraz wrocławska firma Sport Halls. Obie spółki spełniały wymagania prawne, aczkolwiek ostatecznie umowę podpisano ze Sport Halls Sp. z o.o., która – co dzisiaj torunian dziwi najbardziej – zaproponowała bardziej atrakcyjne warunki finansowe (blisko 10, 9 mln zł).
Aura pokonała wykonawcę
Prace na Motoarenie zgodnie z planem miały rozpocząć się w październiku ubiegłego roku, jednak z przyczyn niezależnych od wykonawcy, jakimi były przede wszystkim niesprzyjające warunki atmosferyczne, budowa opóźniła się. W rezultacie ekipa z firmy Sport Halls wkroczyła na plac budowy dopiero w styczniu bieżącego roku, tj. blisko z czteromiesięcznym opóźnieniem.
W pierwszym etapie prac zdemontowano część pokrycia dachowego z poliwęglanu, urządzenia nagłaśniające oraz monitoring i oświetlenie. Kierownik budowy mgr inż. Mateusz Misiura nie kryje, że pracownicy byli zaskoczeni stanem stadionu. Obiekt był zupełnie nieprzygotowany do remontu, stąd po raz kolejny już doszło do opóźnień. Na szczęście, gdy przystąpiono do drugiego etapu robót - montowania ramion docelowego zadaszenia prace nabrały tempa i sukcesywnie posuwały się do przodu. Wielu kibicom wydawało się wówczas, że dotrzymany zostanie pierwszy termin ponownego oddania Motoareny do użytku (31 marca 2010 roku). Niestety plany spaliły na panewce – jeszcze w połowie kwietnia na stadionie trwały prace, w związku z czym przesunięta została też data spotkania II rundy Speedway Ekstraligi UNIBAX TORUŃ – BETARD SPARTA WROCŁAW (z 10 na 23 kwietnia).
Powód do dumy czy wstydu?
Wydaje się jednak, że mimo nieznacznych, bo tylko 20-dniowych opóźnień w budowie kibice nie powinni być zawiedzeni, tym bardziej że - jak zapewnia magistrat - budowa zadaszenia zwiększy bezpieczeństwo zawodników, szczególnie w trakcie rozgrywania zawodów przy złej pogodzie.
Niestety w tym momencie nie ma jednak stuprocentowej pewności, że dach rzeczywiście spełni tę funkcję. Zarówno kibice, jak i niektórzy z robotników pracujących na stadionie mają obawy, czy podczas intensywnych opadów deszczu zadaszenie skutecznie ochroni tor. Zdaniem Andrzeja, kibica Unibaksu - dach przyspawany na wysokości 34 metrów nie uchroni przed opadami, stąd w jego opinii są to pieniądze – bądź co bądź niemałe – wyrzucone w błoto - .
Która ze stron ma rację, okaże się już wówczas, gdy warunki atmosferyczne ulegną pogorszeniu.
MJ
Budowa dachu nad torem żużlowym na Motoarenie to inicjatywa prezydenta miasta Torunia Michała Zaleskiego. Inwestycja od początku budziła spore wątpliwości, ale 29 kwietnia 2010 roku, podczas Sesji Rady Miasta dwoma głosami zadecydowano o realizacji inwestycji. W tym samym momencie z budżetu miasta zniknęło aż ponad 10 mln zł. Dzisiaj możemy ocenić, czy było warto.
Względnie atrakcyjna cena
Do przetargu na budowę dachu nad Motoareną stanęły inowrocławski Alstal oraz wrocławska firma Sport Halls. Obie spółki spełniały wymagania prawne, aczkolwiek ostatecznie umowę podpisano ze Sport Halls Sp. z o.o., która – co dzisiaj torunian dziwi najbardziej – zaproponowała bardziej atrakcyjne warunki finansowe (blisko 10, 9 mln zł).
Aura pokonała wykonawcę
Prace na Motoarenie zgodnie z planem miały rozpocząć się w październiku ubiegłego roku, jednak z przyczyn niezależnych od wykonawcy, jakimi były przede wszystkim niesprzyjające warunki atmosferyczne, budowa opóźniła się. W rezultacie ekipa z firmy Sport Halls wkroczyła na plac budowy dopiero w styczniu bieżącego roku, tj. blisko z czteromiesięcznym opóźnieniem.
W pierwszym etapie prac zdemontowano część pokrycia dachowego z poliwęglanu, urządzenia nagłaśniające oraz monitoring i oświetlenie. Kierownik budowy mgr inż. Mateusz Misiura nie kryje, że pracownicy byli zaskoczeni stanem stadionu. Obiekt był zupełnie nieprzygotowany do remontu, stąd po raz kolejny już doszło do opóźnień. Na szczęście, gdy przystąpiono do drugiego etapu robót - montowania ramion docelowego zadaszenia prace nabrały tempa i sukcesywnie posuwały się do przodu. Wielu kibicom wydawało się wówczas, że dotrzymany zostanie pierwszy termin ponownego oddania Motoareny do użytku (31 marca 2010 roku). Niestety plany spaliły na panewce – jeszcze w połowie kwietnia na stadionie trwały prace, w związku z czym przesunięta została też data spotkania II rundy Speedway Ekstraligi UNIBAX TORUŃ – BETARD SPARTA WROCŁAW (z 10 na 23 kwietnia).
Powód do dumy czy wstydu?
Wydaje się jednak, że mimo nieznacznych, bo tylko 20-dniowych opóźnień w budowie kibice nie powinni być zawiedzeni, tym bardziej że - jak zapewnia magistrat - budowa zadaszenia zwiększy bezpieczeństwo zawodników, szczególnie w trakcie rozgrywania zawodów przy złej pogodzie.
Niestety w tym momencie nie ma jednak stuprocentowej pewności, że dach rzeczywiście spełni tę funkcję. Zarówno kibice, jak i niektórzy z robotników pracujących na stadionie mają obawy, czy podczas intensywnych opadów deszczu zadaszenie skutecznie ochroni tor. Zdaniem Andrzeja, kibica Unibaksu - dach przyspawany na wysokości 34 metrów nie uchroni przed opadami, stąd w jego opinii są to pieniądze – bądź co bądź niemałe – wyrzucone w błoto - .
Która ze stron ma rację, okaże się już wówczas, gdy warunki atmosferyczne ulegną pogorszeniu.
MJ
PRZECZYTAJ JESZCZE
