Prokuratura podjęła na nowo umorzone śledztwo ws. działania służb po wypadku z udziałem Szydło
Jak poinformował w poniedziałek rzecznik tej prokuratury prok. Andrzej Dubiel, w podjętym na nowo śledztwie prokuratura zbada sprawę nieobjęcia przez prokuratorów kierownictwa nad wykonywanymi na miejscu zdarzenia czynnościami, bezzasadnego zatrzymania Sebastiana K. w dniu 10 lutego 2017 roku oraz niezasadnego przedstawienia mu następnego dnia w trybie wykonywania "czynności w wypadkach nie cierpiących zwłoki", zarzutu popełnienia przestępstwa nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym.
Jak zaznaczył prokurator, tymi czynnościami funkcjonariusze publiczni działali na szkodę interesu publicznego oraz prywatnego Sebastiana K.
Dodał, że podjęcie na nowo umorzonego wcześniej śledztwa w tej sprawie zarekomendowała Prokuratura Krajowa w styczniowym raporcie z audytu postępowań z okresu rządów Zjednoczonej Prawicy z lat 2016-2023.
Tarnobrzeska prokuratura śledztwo sprawie niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez policjantów i prokuratorów pracujących przy sprawie wypadku z udziałem premier Beaty Szydło przejęła w czerwcu 2017 r. od Prokuratury Okręgowej w Kielcach, która w wszczęła je po zawiadomieniu posłów PO: Cezarego Tomczyka i Agnieszki Pomaski.
Postępowanie miało wyjaśnić okoliczności "związane z bezpodstawnie wykonanymi - zdaniem zawiadamiających - czynnościami z udziałem kierowcy fiata, nieprawidłowym zachowaniem prokuratorów obecnych na miejscu zdarzenia oraz z kwestią dostępu adwokata do zatrzymanego w momencie zatrzymania - bezpośrednio po czynnościach na miejscu zdarzenia".
Tarnobrzeska prokuratura umorzyła postępowanie z powodu "braku potwierdzenia w materiale dowodowym zgromadzonym w toku postępowania zarzutów, jakie zostały sformułowane w pisemnym zawiadomieniu" posłów PO. "Nie ujawniono żadnych okoliczności, które wskazywałyby na przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków w tej sprawie, co zarzucali policjantom i prokuratorom zawiadamiający w pisemnym zawiadomieniu" – mówił wówczas PAP prok. Dubiel.
Do wypadku doszło 10 lutego w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.
W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż 7 dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.
Prokuratura oskarżyła kierowcę fiata seicento o nieumyślne spowodowanie wypadku. W połowie marca 2018 r. krakowska prokuratura okręgowa wystąpiła do sądu w Oświęcimiu o uznanie winy z warunkowym umorzeniem postępowania na okres próby jednego roku.
W lipcu 2020 r. oświęcimski sąd rejonowy uznał, że kierowca fiata jest winien nieumyślnego spowodowania wypadku. Zarazem warunkowo umorzył postępowanie na jeden rok. Sąd uznał, że także kierowca BOR złamał przepisy. W lutym 2023 r. Sąd Okręgowy w Krakowie utrzymał wyrok dla kierowcy fiata. (PAP)
api/ mrr/