Na Bulwarze Filadelfijskim trzeba natychmiast narzucić badania w trakcie inwestycji
Ludzkie kości odnalazł w ubiegłym tygodniu na toruńskim Bulwarze Filadelfijskim reporter PAP. Były porozrzucane na pryzmie ziemi na wysokości Bramy Klasztornej. Można było tam odnaleźć także ceramikę i zabytkowe cegły. Wszystko znajdowało się na pryzmie ziemi, która powstała w wyniku prowadzonych na miejscu prac związanych z modernizacją bulwaru. O sprawie został zawiadomiony wojewódzki konserwator zabytków, a także jego służby.
"W tej chwili — w związku z tymi kontrowersjami i odnalezieniem kości oraz innych szczątków, jak również po materiałach w tej sprawie, zgłosiliśmy do Urzędu Miasta Torunia, że wstrzymamy prace i wydajemy nakaz ustanowienia nadzoru archeologicznego w trakcie prowadzenia całej tej inwestycji. Miasto nas poprosiło, żebyśmy tego nie robili i nie wstrzymywali prac, a oni zatrudnią archeologa, który będzie wszystkie prace nadzorował. Przyjęliśmy takie rozwiązanie, jako najbardziej właściwe" - mówił w piątek PAP wojewódzki konserwator zabytków Sambor Gawiński.
Zapytany przez PAP, czy WUOZ poszedł tym samym "na rękę" miastu szef tej instytucji odpowiedział: "tak jest".
Gawiński przekazał, że zatrudniony archeolog będzie obecny "przy wszystkich pracach ziemnych".
We wtorek konferencję na Bulwarze zorganizowali radni miejscy Koalicji Obywatelskiej. Zapowiedzieli prośbę do prezydenta miasta o udzielenie informacji w sprawie inwestycji, która w ich ocenie nie jest realizowana tak, jak być powinno. Zwracali uwagę na potrzebę "nadzoru archeologicznego z prawdziwego zdarzenia". "Taka sytuacja, że na pryzmie ziemi znajduje się kości, cegły i inne artefakty nie powinna mieć nigdy miejsca" - mówił radny Bartosz Szymański z KO.
Za plecami radnych pracowały koparki. PAP ustaliła, że na miejscu nie ma archeologa, o którego stałej obecności przy dalszych pracach ziemnych reporter PAP był zapewniany w piątek przez konserwatora Gawińskiego.
"Zdecydowałem się podjąć nadzór archeologiczny nad wszystkimi prowadzonymi obecnie pracami na bulwarze (z wyjątkiem odkrytego kompleksu św. Ducha - PAP). Umowę z miastem zawarłem 6 kwietnia (po doniesieniach PAP o ludzkich kościach na pryzmie ziemi - PAP). Ten nadzór nie polega jednak na tym, że ja będę stale na terenie inwestycji. Będę tam chodził raz czy dwa dziennie, żeby widzieć, co się dzieje, a także w razie potrzeby. W mojej ocenie nie ma absolutnie konieczności, abym był tam cały czas, bo znamy już bardzo dobrze ten teren. Wszyscy na budowie są uczuleni na to, aby w razie odkrycia czegoś - czy to zabytków, czy jakichkolwiek innych artefaktów - natychmiast mnie powiadamiać" - powiedział PAP Leszek Kucharski, archeolog z Muzeum Okręgowego w Toruniu.
Wojewódzki konserwator Gawiński sprawę obecności zatrudnionego przez miasto archeologa skomentował dla toruńskich dziennikarzy w inny sposób niż jeszcze w piątek.
"Archeolog był obecny na miejscu - dziś o 8 rano - przed rozpoczęciem zaplanowanych na wtorek prac ziemnych. Nadzór nie polega nad tym, że archeolog cały czas stoi nad wykopem czy nad łopatą i śledzi pracę koparki" - przekonywał we wtorek Gawiński. W piątek pytany wprost, czy archeolog będzie przy wszystkich pracach ziemnych, odpowiadał w rozmowie z PAP twierdząco.
Zdaniem toruńskiej archeolog Lidii Grzeszkiewicz-Kotlewskiej cała przyjęta formuła "zatrudnienie przez miasto archeologa zamiast wstrzymania prac nie ma żadnego umocowania w istniejącym ustawodawstwie".
"Wojewódzki konserwator zabytków powinien teraz, tak jak mówił wcześniej, narzucić badania w trakcie inwestycji. Miasto wówczas składa wniosek o decyzję o pozwoleniu na prowadzenie badań z załącznikami. Jednym z nich jest program badań. Jak ten program spełni wymagania decyzji narzucającej nowe warunki, to wtedy miasto dostaje decyzję pozwalającą na prowadzenie badań, a najpóźniej dwa tygodnie przed podaje nazwisko archeologa, który będzie kierownikiem badań. Można nadać tym decyzjom tryb natychmiastowej wykonalności i działają od razu" - powiedziała PAP Grzeszkiewicz-Kotlewska.
W jej ocenie archeolog absolutnie powinien być obecny na bulwarze w trakcie wszystkich prac ziemnych. "Powiem to wprost jeszcze raz - jeżeli używamy tam koparek, to przy łyżce każdej z nich stoi archeolog. W innym razie nie mamy pojęcia, co trafia na pryzmę ziemi i zdajemy się na to, że pracownicy zawiadomią, iż coś tam było. Jak widać po sytuacji z ubiegłego tygodnia - jednak nie zawiadomili o kościach" - dodała.
Reporter PAP po raz kolejny informował wojewódzkiego konserwatora o tym, że na Bulwarze nadal można znaleźć ludzkie szczątki i że nie zostały one dokładnie pozbierane w ubiegłym tygodniu. "Wszystkie kości, które były do zebrania w piątek - zostały zebrane" - zapewnia konserwator Gawiński.(PAP)
autor: Tomasz Więcławski
twi/ ok/